Studenckim okiem: Na Zachodzie zmiany!

Dziś w samo południe byliśmy świadkami sporej niespodzianki (jeśli nie sensacji) w Gorzowie Wielkopolskim. Nasze dziewczyny pokonały miejscowy AZS PWSZ 88:85, przełamując tym samym serię trzech meczów bez zwycięstwa.

Pewność siebiena naszym twitterze było to dzisiaj hasło klucz, odmieniane przez wszystkie przypadki, powtarzane w następujących po sobie meldunkach. Bo i nie ma co się czarować – ostatnie mecze były po prostu słabe, a “kwintesencją” był ten koszmarny wieczór w Swarzędzu, gdzie przegraliśmy różnicą ponad 30 punktów, a nasze dziewczyny były tłamszone przez wysoką obronę rywalek, szwankowała też koncentracja.

Tym razem było inaczej, choć nikt nie mówił, że od razu będzie łatwo – rywalki były wyraźnie wyższe od naszych dziewczyn, poza tym samo miejsce w tabeli wskazywało że raczej powinniśmy szykować się na kolejne ciężkie minuty. Faktycznie, na początku rywalki bardzo korzystały z handicapu wzrostu, ale o dziwo… nie trafiały, również z osobistych! W naszej drużynie za to fenomenalnie weszła w mecz Monika Maj, już po dziesięciu minutach rzucając czternaście punktów, co stanowiło niemal 75% dorobku całej drużyny!

Ogólnie do połowy drugiej kwarty drużyny szły ze sobą łeb w łeb, ale jednak to nasza ekipa opracowała lepszą taktykę na rywalki, co znalazło potwierdzenie na tablicy wyników – prowadziliśmy 34:29. Po kolejnej przerwie technicznej wziętej przez niezwykle emocjonalnie reagującego na wydarzenia boiskowe trenera Pieczyraka, Gorzowianki wzięły się w garść – nasze zawodniczki już do końca kwarty nie zdobyły punktu, zaś AZS rzucił ich aż dwanaście. Ale nie to było najgorsze – oto w momencie tej wielkiej ucieczki Gorzowa, po jednej z akcji, boisko z urazem pleców opuściła na kolanach Natalia Małaszewska. Wróci czy nie wróci? Co prawda do tej chwili jej dorobek punktowy nie był imponujący, raptem 5 oczek, ale za to asyst zanotowała 7. Sama jej obecność na parkiecie wpływała z pewnością mobilizująco na koleżanki. Do przerwy 19 punktów zdobyła już z kolei Monika Maj.

Na początek trzeciej kwarty – kamień z serca! Dzięki pracy naszego masera Natalia wróciła na parkiet i już od początku pokazała się z dobrej strony, przeprowadzając dynamiczne indywidualne, jak również dwójkowe, akcje. Jednak trzecia kwarta, jak to trzecia kwarta – czysty chaos, na szczęście z obydwu stron, przez co w zasadzie cały czas różnica punktowa oscylowała koło czterech-sześciu oczek.

No i czwarta kwarta… Co się tam wydarzyło, wejdzie do kanonu dreszczowców i najlepszych kwart w historii SKK. Początek sprawił że autentycznie zwątpiłem – oto za pięć fauli z parkietem musiała pożegnać się Monika Maj, a niedługo potem dołączyła do niej Iwona Gawryszewska. Oczywiście, za trzy zaczęła rzucać Dominika Paczkowska, a Natalia cały czas dzielnie prowadziła zespół do odrabiania strat, jednak zwycięstwo wydawało się wciąż bardzo odległe… Jednak w końcu coś się odmieniło – rzuty za trzy wyżej wspomnianych zawodniczek sprawiły, że wysunęliśmy się na prowadzenie, a następnie “kącik zawałowca” – AZS nie miał zamiaru łatwo odpuścić (swoją drogą w końcowym rozrachunku, aż cztery tamtejsze zawodniczki: siostry Jaworskie, Stelmach i Witkowska rzuciły ponad 10 punktów), szczęśliwie jednak szwankowała w ich szeregach skuteczność. Ponadto faulowanie Natalii przynosiło kolejne pewne punkty z rzutów osobistych. Na koniec tylko udało się obronić ostatnią próbę rzutu za trzy rywalek i patrzeć jak bardzo z sukcesu cieszą się nasze dziewczyny!

Wyróżnienia indywidualne. Tym razem całkowicie nie ma wątpliwości kto poprowadził nas do dzisiejszego sukcesu – dwie pierwsze kwarty Monika Maj, dwie kolejne Natalia Małaszewska. Widać było, że Monika dzisiaj ma swój dzień, trafiając 5 z 6 rzutów za trzy, oraz przeprowadzając kilka widowiskowych akcji. Mecz zakończyła z 28 punktami na koncie. Natalia… do przerwy zdobyła 5 punktów, zaś jej dorobek końcowy to 33 punkty (!) oraz 13 asyst (!!), co dało imponujące double-double. Sam fakt, że mimo iż jeszcze kilka minut wcześniej cierpiała na parkiecie, podniosła się i poprowadziła koleżanki do zwycięstwa jest znamienny. Tym razem może nieco mniej widoczna była Dominika Paczkowska, ale jej trójki w końcowym rozrachunku spadły nam z nieba; mnie osobiście przypadła dzisiaj również do gustu gra Sylwii Machowicz, która zdobyła 8 punktów pokazując, że wraca do formy po kontuzji odniesionej w Gdańsku.

Po raz kolejny dziewczyny udowodniły sobie i nam, że są w stanie wygrywać z każdym w tej nieprzewidywalnej lidze. Powstać mimo bolesnych upadków i zwyciężyć. A najbliższy tydzień szykuje się również ciekawie. Od piątku do niedzieli  gramy w półfinałach Mistrzostwa Polski Juniorek Starszych w Gdyni, w niedzielę o 19 z kolei nasz pierwszy skład we własnej hali podejmie Ostrovię Ostrów Wielkopolski. Bądźcie z nami w tych trudnych bojach i wspierajcie dziewczyny dopingiem! Razem za każdym razem!

Michał Mistewicz

31.01.2015, 12:00

Hajduk Kominki AZS PWSZ II Gorzów Wielkopolski – SKK Polonia Warszawa 85:88 (17:19, 24:15, 27:28, 17:26)

Punkty dla Polonii: Małaszewska – 33 (+ 13 asyst, double-double), Maj – 28 (+ 7 zbiórek), Paczkowska – 9, Machowicz – 8, Gawryszewska – 6, Błajda – 2, Kolasińska – 2.