Czarne Koszule nadal niepokonane – zwycięstwo z MPKK Sokołów Podlaski

Wysokim zwycięstwem 63:33 na korzyść gospodyń zakończył się mecz 5. kolejki I ligi, w którym koszykarki SKK Polonia Warszawa podejmowały we własnej hali zespół MPKK Sokołów S.A. Sokołów Podlaski. W spotkaniu zadebiutowały na poziomie pierwszoligowym  dwie zawodniczki Polonii: Hanna Dulnik i Alicja Janczak. Mecz ponownie odbywał się bez udziału publiczności (ze względu na obowiązujący reżim sanitarny), ale grupka sympatyków Polonii, spragnionych emocji koszykarskich, kibicowała na zewnątrz, oglądając mecz przez okna hali.

Niemiłe dobrego początki

Zaczęło się od prowadzenia gości. Już w pierwszej minucie dwa punkty dla drużyny Sokołowa zdobyła Aleksandra Welenc, a chwilę później celny rzut wolny dołożyła – robiąca wczoraj najlepsze wrażenie w drużynie gości – Aleksandra Iwaniuk i na tablicy widniał wynik 0:3. Polonia wyszła na prowadzenie dopiero po czterech minutach gry (po trafieniach Martyny Leszczyńskiej i Klaudii Sosnowskiej) i nie oddała go już do końca meczu. Jednak Polonistki dosyć mozolnie budowały swoją przewagę, tylko raz w pierwszych 20 minutach meczu przekroczyła ona 10 punktów (20:9 po celnym rzucie wolnym Martyny Leszczyńskiej na początku czwartej minuty 2. kwarty).

Pierwsza połowa to okres twardej gry w obronie obu drużyn, ale też wielu niecelnych rzutów. W rezultacie wynik był bardzo niski, zaledwie 27:17 do przerwy. Przewaga Polonii wynikała w dużej mierze z błędów sokołowianek, popełnianych pod naciskiem naszych koszykarek. Przed przerwą zawodniczki Czarnych Koszul zdobyły 7 punktów po stratach przeciwniczek. Przewaga w zbiórkach ofensywnych (16:5) dała Polonistkom 9 oczek po akcjach drugiej szansy, wobec tylko 2 punktów z ponowienia w przypadku rywalek. Co ciekawe, nasze zawodniczki w pierwszej połowie meczu miały o 3 zbiórki mniej w defensywie (13) niż na atakowanej tablicy (16).

Udana trzecia kwarta

Przed kilku laty wśród kibiców Polonii funkcjonowało pojęcie „klątwy trzeciej kwarty”. Faktycznie, zaskakująco często zdarzało się, że w odsłonie bezpośrednio po przerwie drużyna Czarnych Koszul miała kłopoty z koncentracją i była to najbardziej nieudana część meczu, czasem decydująca o końcowej przegranej. Ale jakiś czas temu (na pewno już w poprzednim sezonie) ten problem zniknął. Chociaż… w tym roku koszykarki Polonii przegrały trzecią kwartę z KKS Olsztyn, a i w meczu z Politechniką Gdańską II ta część meczu należała do najmniej udanych. Ale tym razem trzecia kwarta, wygrana aż 24:4, była najbardziej przekonującymi 10 minutami spotkania w wykonaniu Polonii. Zaczęło się od celnej „trójki” Aleksandry Kędzierskiej, ale „królową” tej kwarty była Martyna Leszczyńska, która zdobyła w jej trakcie aż 8 punktów (12 w całym meczu). Ze względu na kłopoty zdrowotne naszych wysokich zawodniczek Marii Wybraniec i Joanny Rudenko, spodziewaliśmy się, że nasza podstawowa środkowa będzie musiała spędzić więcej czasu na parkiecie. Jednak trener Maciej Gordon mocno rotował składem i w rezultacie Martyna Leszczyńska grała niecałe 15 minut. Po części było to prawdopodobnie konsekwencją trzech fauli popełnionych przez Martynę już w połowie 2. kwarty, a po części z faktu, że przy dość wysokim prowadzeniu trener Gordon chciał dać więcej okazji do gry innym zawodniczkom. Warto podkreślić, że w całym meczu „Leszczyk” miała najlepszą skuteczność wśród koszykarek Polonii: 67% z gry, a za 2 punkty aż 80% oraz celne wszystkie 4 wykonywane rzuty wolne.

To idzie młodość – debiutantki

W tej samej trzeciej kwarcie meczu zadebiutowała w zespole Polonii młodziutka (nie ukończyła jeszcze 18 lat) Alicja Janczak. Jej występ był możliwy dzięki podpisaniu umowy szkoleniowej między Polonią a SKS 12 Warszawa. Biorąc pod uwagę młody wiek oraz fakt, że Alicja po raz pierwszy grała w meczu I ligi, zaprezentowała się bez kompleksów. Zdobyła 2 punkty po bardzo udanej i efektownej akcji podkoszowej. Wejście było naprawdę wielkiej urody, gdyby to był mecz piłkarski powiedzielibyśmy „stadiony świata”, a tak pozostaje chyba określenia „hale świata”. Ale także i w kilku innych momentach Ala Janczak pokazała się z bardzo dobrej strony. Nie widać było po niej tremy, imponowała natomiast swobodą operowania piłką, koordynacją ruchową i orientacją na boisku. Z zaciekawieniem będziemy się przyglądać dalszemu rozwojowi kariery tej zawodniczki.

Drugą debiutantką (a właściwie chronologicznie pierwszą, bo pojawiła się na parkiecie jeszcze przed przerwą) była Hanna Dulnik. Już dwa lata temu znajdowała się w szerokim składzie SKK Polonia Warszawa, ale w tamtym sezonie nie miała okazji zagrać w meczu ligowym. Wystąpiła jedynie w rozgrywkach U22 z udziałem Polonii. Tym razem zagrała aż 14 minut, zdobyła 3 punkty i zanotowała 2 zbiórki. Swoją grą aż trzy razy zmusiła przeciwniczki do popełnienia przewinienia. Trzymamy kciuki za kolejne występy Hanki w meczach pierwszoligowych w barwach Polonii.

Niecelne trójki, słabe rzuty wolne

W obliczu bardzo agresywnej obrony, obie drużyny próbowały wielokrotnie rzucać z dystansu. Ale tym razem ten element wychodził nie najlepiej. Polonistki trafiły 4 razy za trzy punkty, oddając aż 30 prób. Celność na poziomie 13% jest jak na razie najniższa w sezonie; dla porównania w meczu z Politechniką Gdańską II skuteczność rzutów z dystansu wynosiła 53%, a z MKS Pruszków 26%. Zdarzyło się już w meczach pierwszoligowych po reaktywacji sekcji, że koszykarki Czarnych Koszul oddały więcej rzutów zza linii 6,75 m niż w minioną sobotę. Miało to miejsce w sezonach 2018/2019 i 2019/2002 i  – co ciekawe – w obu przypadkach dotyczyło wyjazdowej potyczki z SMS PZKosz Łomianki, jednak Polonistki zanotowały wtedy lepszą skuteczność w tym elemencie (25% i 19%).

W sobotnim meczu z Sokołowem Podlaskim dwa razy celnie trafiła Ola Kędzierska (w pierwszej i trzeciej kwarcie), raz Klaudia Sosnowska (pierwsza kwarta) i raz Natalia Bucyk (na początku drugiej kwarty). Jeszcze gorzej ten element gry wypadł w drużynie gości – drogi do kosza nie znalazła żadna z 12 prób. Co z tego, że część z tych rzutów (obu zespołów) było prawie celnych, piłka kręciła się na obręczy, ale jakoś nie chciała wpaść. A jak wiadomo – „prawie robi różnicę”.

Nie najlepiej wypadła też statystyka rzutów wolnych. W drużynie Polonii celnych było tylko 68% prób (między innymi po trzy razy nie trafiły Hania Dulnik i Klaudia Sosnowska). Jednak i tak w tym elemencie Polonistki zaprezentowały się całkiem nieźle na tle rywalek, które trafiły tylko 41% prób. Trudno powiedzieć, z czego wynikała tak słaba dyspozycja zawodniczek obu zespołów na linii rzutów wolnych (łącznie zmarnowano aż 18 szans!). Być może była ona konsekwencją dużego zaangażowania w grę obronną lub problemów z koncentracją.

Sport w czasach pandemii

Jak widać choćby z powyższych statystyk, mecz dostarczył sporo emocji, ale poziom momentami odbiegał od wymarzonego. Na usprawiedliwienie obu zespołów trzeba dodać, że bardzo ciężko gra się w obecnych warunkach pandemii, która powoduje odwoływanie wielu spotkań, przez co trudno utrzymać rytm meczowy. Dla drużyny z Sokołowa Podlaskiego był to dopiero trzeci mecz w sezonie (poprzednie dwa rozegrane zostały w pierwszej połowie października). Odwołany został też ostatni mecz Polonii, zaplanowany do rozegrania w Łomiankach z tamtejszym SMS PZKosz. Dziwnie też gra się w hali na Konwiktorskiej 6 przy pustych trybunach, które normalnie były wypełnione po brzegi, a żywiołowo reagujący kibice dodawali energii koszykarkom na parkiecie.

Trzeba w końcu pamiętać, że oba zespoły wystąpiły w osłabieniu. W Polonii z powodów zdrowotnych zabrakło podstawowej rozgrywającej – Karoliny Olszewskiej, a także Marii Wybraniec, Izy Błajdy i Joanny Rudenko. Drużyna z Sokołowa Podlaskiego przyjechała między innymi bez pamiętanej z występów w Czarnych Koszulach przed dwoma lat Izabeli Zdrodowskiej. W zespole gości zabrakło również mającej pierwszoligowe doświadczenie Moniki Skrzecz.

Tytuł MVP dla Sosny!

W drużynie z Sokołowa najskuteczniejszą zawodniczką była Aleksandra Dec (10 punktów), jednak najwyższy wskaźnik eval uzyskała Aleksandra Iwaniuk, która zanotowała 9 punktów i 10 zbiórek. W Polonii tytuł MVP – po raz pierwszy w tym sezonie – przypadł Klaudii Sosnowskiej. Sosna jako jedyna zawodniczka na parkiecie mogła się pochwalić double-double, dzięki 14 punktom i 12 zbiórkom (w tym 8 ofensywnych). Klaudia miała też 6 asyst, co jest najlepszym wynikiem w drużynie Polonii. Oprócz Sosny dwucyfrową liczbę zdobytych punktów w gronie Czarnych Koszul zanotowały także wspominana Martyna Leszczyńska (12 pkt) i Natalia Bucyk (11 pkt). Z kolei Marta Mistygacz wyróżniła się największą liczbą przechwytów (4), podczas gdy sama nie popełniła ani jednej straty.

Po sobotniej wygranej, przed koszykarkami Polonii intensywny tydzień. W środę (4 listopada) o godz. 18.30 zmierzą się na wyjeździe z SMS PZKosz Łomianki, a w sobotę (7 listopada) o godz. 17.00 czeka je rywalizacja w Płocku, z drużyną Mon-Polu. Jeśli środowe spotkanie w Łomiankach zakończy się wygraną Polonistek, to stawką meczu w Płocku będzie zachowanie tytułu niepokonanej drużyny w grupie A 1. ligi. Pozostaje nadzieja, że trwająca pandemia nie pokrzyżuje kibicom szans na przeżywanie tych sportowych emocji, możliwych dzięki transmisjom z przebiegu meczów bez udziału widzów.

SKK Polonia Warszawa – MPKK Sokołów S.A. Sokołów Podlaski 63:33 (15:7, 12:10, 24:4, 12:12)

Punkty dla Polonii:

Klaudia Sosnowska 16 (1×3 pkt, 12 zbiórek, 6 asyst), Martyna Leszczyńska 12 (6 zbiórek), Natalia Bucyk 11 (1×3 pkt), Justyna Kowalska 7 (8 zbiórek, 3 asysty), Anna Pawłowska 6 (3 asysty), Aleksandra Kędzierska 6 (2×3 pkt), Hanna Dulnik 3, Alicja Janczak 2, Marta Mistygacz 2 (4 przechwyty, 3 asysty), Aleksandra Pląsek – bez punktów (4 asysty).

Fot. Robert Andrzej Oliszewski

Przygotowanie i udział drużyny SKK Polonia Warszawa w ogólnopolskich rozgrywkach ligowych w grach zespołowych
w sezonie 2020/2021 współfinansuje m.st. Warszawa