Koszykarkom SKK Polonia Warszawa udało się odnieść dziesiąte kolejne zwycięstwo w tym sezonie (a piętnaste licząc z końcówką poprzedniego). Jednak przebieg wygranego 66:64 meczu z KKS Olsztyn był wyjątkowo dramatyczny. Większą część spotkania na prowadzeniu były Czarne Koszule, ale na 3 minuty przed końcem gospodynie wyszły na prowadzenie pięcioma punktami, a 30 sekund przed finałową syreną prowadziły dwoma punktami. O zwycięstwie naszej drużyny zadecydował jednak udany dla zespołu Polonii finisz.
Mocny start Polonii
Początkowe dziesięć minut meczu to w tym sezonie bardzo silna strona Polonistek. Tak było i tym razem, gdyż to właśnie pierwsza kwarta byłą tą najwyżej wygraną przez Czarne Koszule (różnicą sześciu punktów). Pierwsze punkty w tym spotkaniu zdobyły jednak olsztynianki, po udanym dwutakcie Alicji Wawrzyniak. Koszykarki Polonii zrewanżowały się gospodyniom ośmioma punktami z rzędu. W dalszej perspektywie okazało się, że była to najbardziej okazała seria punktowa w ich wykonaniu w całym spotkaniu. W pierwszej piątce Czarnych Koszul po raz czwarty w tym sezonie pojawiła się Natalia Bucyk, legitymująca się najlepszą do tej pory skutecznością w rzutach wolnych oraz za 2 i 3 punkty w drużynie Polonii. W początkowej fazie meczu w Olsztynie nie mogła ona jednak wyregulować celownika i jej pierwsze cztery próby rzutów z gry były niecelne. Na szczęście w sobotnie popołudnie godnie ja zastąpiła Klaudia Sosnowska, która w samej pierwszej kwarcie zdobyła 9 punktów. Czarne Koszule wygrały 14:8 i wydawało się, że jest to dobra pozycja do budowania dalszej przewagi w kolejnych minutach.
Wzloty i upadki w drugiej kwarcie
Gospodynie zaczęły jednak drugą odsłonę od celnej „trójki” Marty Sztąberskiej oraz trafienia za 2 punkty Karoliny Giżyńskiej i przewaga Polonii stopniała do jednego punktu (14:13). Wtedy jednak sygnał do ataku dała waleczna Karolina Olszewska, która zdobyła 2 punkty po skutecznym przechwycie. W połowie drugiej kwarty nasze zawodniczki osiągnęły przewagę 9 punktów (29:20; najwyższe prowadzenie w tym spotkaniu). Sporą zasługę miała w tym Martyna Leszczyńska, która w tej części meczu rzuciła 7 punktów (najwięcej wśród Polonistek).
Ostatnie cztery minuty drugiej odsłony gospodynie wygrały stosunkiem 11:4 i w efekcie do przerwy wynik był bardzo bliski remisu (33:31 dla Polonii), końcowy rezultat pozostawał zatem sprawą otwartą. W dużym stopniu przyczyniła się do tego nierówna postawa zawodniczek Czarnych Koszul w obronie. Momenty świetnej defensywy Polonistki przeplatały dziwną niefrasobliwością pod własnym koszem, czy wręcz błędami w kryciu. Katastrofalnie wyglądała też przed przerwą skuteczność rzutów za 3 punkty naszej drużyny. Zaledwie jedna z piętnastu (!) prób znalazła drogę do kosza. Samej Marcie Sztąberskiej w barwach KKS ta sztuka udała się dwa razy (przy 100% celności). Wśród gospodyń w pierwszej połowie najskuteczniejsza była Joanna Markiewicz (12 pkt), w Polonii prym wiodła Klaudia Sosnowska (15 pkt). To już trzeci przypadek przegranej przez Polonię drugiej kwarty meczu w tym sezonie, ten fragment spotkania jest ostatnio często najsłabszą naszą stroną.
Przewidywania „do kosza”
Po przerwie wiele aspektów spotkania wyglądało inaczej niż w naszych redakcyjnych przewidywaniach przedmeczowych. W szczególności, zawodniczki z Olsztyna mają krótszą ławkę rezerwowych i w poprzednich spotkaniach bardzo często po przerwie prezentowały się nieco gorzej. Decydowało o tym zmęczenie związane ze stosunkowo niewielką rotacją składu. Ale tym razem było odwrotnie, a bardzo ambitnie walczące gospodynie były niezwykle groźne właśnie w wygranej przez siebie czwartej kwarcie (23:20).
Spodziewaliśmy się także większej rotacji składu po stronie naszej drużyny. Ale tym razem było inaczej. W obu zespołach zagrało po 9 zawodniczek (z tego w Polonii udział Aleksandry Pląsek był nieomal symboliczny – poniżej 2 minut), w obu po trzy koszykarki przebywały na parkiecie powyżej 30 minut. A zatem, z tego punktu widzenia, różnica była niemal niezauważalna. Dostrzegalna była za to rozbieżność w dorobku punktowym zawodniczek rezerwowych – 14 do 6 na korzyść KKS Olsztyn.
Już przed meczem wiedzieliśmy, że rzuty za 3 punkty to silniejsza strona KKS Olsztyn, ale różnica w stosunku do drużyny Polonii miała być bardzo niewielka (skuteczność olsztynianek wynosiła 26,3% przy 24,5% Czarnych Koszul). Tym razem było zupełnie inaczej. Gospodynie trafiły z dystansu aż 6 razy (3 razy Jolanta Wichłacz, 2 razy Marta Sztąberska i jedna „trójka” Alicji Wawrzyniak), osiągając w tym elemencie skuteczność 32%. Polonistkom ta sztuka udała się tylko 3 razy (2 razy Natalia Bucyk, raz Klaudia Sosnowska), co dało skuteczność ponad dwa razy gorszą (14%).
Free throws, stupid!
Bill Clinton w kampanii wyborczej w 1992 roku powtarzał często „The economy, stupid”, (po polsku: „Ekonomia, głupcze!”), zwracając tym samym uwagę na najważniejszy jego zdaniem element programu, decydujący o wyborze na prezydenta USA. Trawestując to powiedzenie, możemy je odnieść do rzutów wolnych. Przed meczem minimalnie lepsze statystyki w tym zakresie miały koszykarki Czarnych Koszul (skuteczność 74,7% wobec 73,7% drużyny gospodyń). W tym meczu olsztynianki były jednak niemal bezbłędne – pomyliły się tylko raz na trzynaście prób, osiągając skuteczność 92%. Polonistki spudłowały aż 8 z 29 podejść, a ich skuteczność była niższa od przeciętnej w tym sezonie (72%). Gdyby z linii rzutów wolnych udawało się trafiać z porównywalną skutecznością jak zespół rywalek, to prawdopodobnie mecz byłby dla naszych koszykarek wygrany bez większych problemów i nerwowej końcówki.
Madame Bucyk
Tak jednak nie było i ostatnie minuty, już drugi raz w krótkim czasie (ostatnio podczas meczu z AZS UW), były bardzo nerwowe. Wprawdzie czwarta kwarta zaczęła się od udanego rzutu z półdystansu Marty Mistygacz, ale potem olsztynianki zdobyły kolejno 7 punktów. Od tego czasu wynik był „na styku”, ale stopniowo gospodynie budowały przewagę, aż do stanu 62:57 dla KKS na 3 minuty 19 sekund do końca meczu – po celnej „trójce” Jolanty Wichłacz, trzeciej (!) jej autorstwa w tej odsłonie. Nasze zawodniczki odrobiły tę stratę, ale na 37 sekund przed końcem Joanna Markiewicz dwoma celnymi rzutami wolnymi ponownie wyprowadziła swój zespół na prowadzenie, tym razem 64:62. W tym momencie wydawało się, że przedłużenie serii zwycięstw się oddala, zwłaszcza że już od pewnego czasu Polonistki miały duże kłopoty ze sforsowaniem obrony KKS Olsztyn i wypracowaniem dobrej pozycji strzeleckiej. Ale w tym momencie, na 27 sekund przed końcową syreną, ręka nie zadrżała Natalii Bucyk, która oddała celny rzut za 3 punkty, dając Polonii na prowadzenie 65:64. To już drugi mecz, kiedy stalowe nerwy, celne oko i dobrze ułożona ręka Natalii odegrała decydującą rolę w bardzo wyrównanej końcówce spotkania. Chapeau bas (o ile ktoś oglądał mecz na ekranie, siedząc w kapeluszu)! Nasz skrzydłowa nie została co prawda oficjalną MVP spotkania (choć rozegrała bardzo dobre zawody, zdobywając 12 punktów i notując 4 zbiórki), ale wydaje się główną bohaterką dramatycznego zakończenia meczu. Na 15 sekund przed końcem zdobyła jeszcze jeden punkt, oddając celny rzut wolny po faulu Joanny Markiewicz na Karolinie Olszewskiej (po zderzeniu z olsztynianką nasza rozgrywająca musiała opuścić boisko i dlatego rzuty wolne oddawała inna zawodniczka). Był to także koniec gry Markiewicz w tym meczu, która zmuszona była zakończyć swój udział z powodu piątego przewinienia osobistego. Być może ten fakt sprzyjał Polonistkom, gdyż pod nieobecność kapitanki drużyny z Olsztyna niecelny rzut – decydujący o braku dogrywki – oddała Natalia Żukowska, a piłkę zebrała Marta Mistygacz, która nie dała się sfaulować przeciwniczkom. Chwilę później, to Polonistki mogły się cieszyć z wygranej – 66:64 – dziesiątej w tym sezonie!
Lady Evalina and company
Sobotni mecz miał także inne bohaterki. Po raz kolejny (piąty w sezonie) tytuł MVP wywalczyła Klaudia Sosnowska, która zdobyła aż 23 punkty i jako jedna z nielicznych Polonistek bardzo dobrze wykonywała tego dnia rzuty wolne (8 celnych na 9 prób). Także i rzuty z gry były mocną stroną Sosny w Olsztynie – trafiła aż siedem z dziewięciu. Double-double zaliczyła Martyna Leszczyńska, która zdobyła 11 punktów, miała 12 zbiórek, 3 asysty i 2 bloki. Bardzo silnym punktem drużyny była też po raz kolejny Marta Mistygacz – zdobyła „tylko” 7 punktów, ale zanotowała także 8 zbiórek, 2 asysty i 4 przechwyty. Anna Pawłowska rzuciła również 7 oczek (choć w tym tylko 2 punkty z gry), za to zakończyła spotkanie z 5 asystami (najwyższa liczba w zespole) i 3 przechwytami. Po meczu trener Maciej Gordon tłumaczył słabszą postawę swoich podopiecznych niedyspozycją zdrowotną kilku naszych koszykarek w minionym tygodniu. Wygląda na to, że część z nich musiała zmierzyć się nie tylko z przeciwniczkami, ale i ze swoimi słabościami. Tym bardziej cieszy zwycięstwo, wydarte w końcówce na trudnym terenie.
Sama pełnia zdrowia może nie wystarczyć naszym zawodniczkom do pokonania u siebie w najbliższą sobotę Top Market MKS Pruszków. Pruszkowianki na pewno będą chciały zrewanżować się Czarnym Koszulom za przegraną na inaugurację sezonu. Pozostaje liczyć na to, że Polonistki poprawią skuteczność oraz zagrają konsekwentnie w obronie. Wielka szkoda, że ze względu na panująca pandemię, kibice Polonii – którzy na pewno tłumnie wypełniliby halę przy Konwiktorskiej – nie będą mogli wspierać swojej drużyny osobiście.
KKS Olsztyn – SKK Polonia Warszawa 64:66 (8:14, 23:19, 10:13, 23:20)
Punkty dla Polonii: Klaudia Sosnowska 23 (1×3 pkt), Natalia Bucyk 12 (2×3 pkt), Martyna Leszczyńska 11 (12 zbiórek, 3 asysty, 2 bloki), Marta Mistygacz 7 (8 zbiórek, 4 przechwyty), Anna Pawłowska 7 (5 asyst, 3 przechwyty), Justyna Kowalska 4, Karolina Olszewska 2, grały także Aleksandra Kędzierska i Aleksandra Pląsek
Przygotowanie i udział drużyny SKK Polonia Warszawa w ogólnopolskich rozgrywkach ligowych w grach zespołowych
w sezonie 2020/2021 współfinansuje m.st. Warszawa