Awans jest nasz – powrót koszykarek Polonii Warszawa do ekstraklasy!

Koszykarki SKK Polonia Warszawa po 21 latach rozbratu z ekstraklasą wywalczyły prawo do gry w Energa Basket Lidze Kobiet (EBLK) w sezonie 2021/22. Ten sukces ma miejsce blisko dziesięć lat od wznowienia działalności sekcji w 2011 roku. Przez dekadę w kadrze zespołu pojawiło się ponad 80 zawodniczek, drużyna dwukrotnie fetowała awans do 1. Ligi Kobiet (drugi poziom rozgrywkowy) – w 2014 oraz 2018 roku, odniosła łącznie 130 ligowych zwycięstw w 203 potyczkach, a w zakończonym właśnie sezonie ustanowiła rekordową w historii klubu serię – 22 wygranych meczów z rzędu. Zwycięskie dwa spotkania w rywalizacji finałowej – pieczętujące awans do ekstraklasy – były ukoronowaniem tego niezwykle udanego okresu koszykarek Czarnych Koszul. W tym ostatnim meczu – najważniejszym w kontekście awansu do ekstraklasy – zespół Polonii pokonał Top Market MKS Pruszków 72:57. Tym samym stało się, to o czym marzyliśmy od dawna, zaś w tym sezonie zaczęliśmy o tym najpierw nieśmiało przebąkiwać, by w końcu móc zobaczyć na własne oczy, jak zapisują się nowe, wspaniałe karty w historii klubu.

A – czyli problem początkowego AFEKTU

Koszykarki Polonii przyjechały do Pruszkowa prowadząc w serii finałowej 1:0, po wygranym tydzień wcześniej wynikiem 61:56 zaciętym meczu w hali przy Konwiktorskiej. Z tego tytułu gospodynie musiały zwyciężyć w tym spotkaniu, aby zachować szansę na wywalczenie mistrzostwa 1. Ligi Kobiet. W grze pruszkowianek w początkowej fazie finałowego meczu nr 2 widać było presję odczuwaną z tego powodu. Zresztą ogólnie, można nieco żartobliwie stwierdzić, że poczynania obu drużyn w pierwszej kwarcie przypominały nieco „działania w afekcie”. W przypadku koszykarek MKS Pruszków chodzi tu oczywiście o nadmierną  nerwowość, związaną ze stawką meczu. Jednak także i w przypadku zawodniczek Polonii być może afektacja związana z bliskością eksponowanych tego dnia pucharów oraz medali sprawiła, że popełniły one w pierwszej odsłonie meczu wiele nie wymuszonych błędów. Tym samym w pierwszych dziesięciu minutach mnożyły się niecelne podania (w tym prym wiodły najpierw Polonistki, potem pałeczkę przejęły gospodynie), faule w ataku czy błędy kozłowania. Oba zespoły zanotowały w tej części gry łącznie aż 9 strat. Oczywiście znalazło to odzwierciedlenie w niezwykle niskim wyniku tej kwarty, zakończonej remisem 11:11.

Zacznijmy jednak od początku – tym razem trener Jacek Rybczyński zdecydował się na niższą pierwszą piątkę, z klasyczną rozgrywającą. Tym samym w wyjściowym składzie – w porównaniu do meczu w Warszawie – jedną byłą koszykarkę Polonii zastąpiła inna. Sonia Frojdenfal zagrała tym razem od pierwszych minut i spędziła na parkiecie łącznie ponad pół godziny (31 minut), podczas gdy Polę Dmochewicz mieliśmy okazję oglądać tylko przez 4,5 minuty w trakcie drugiej kwarty. Gospodynie zaczęły od prowadzenia 4:0, po trafieniach Magdaleny Parysek-Bochniak i Katarzyny Szyller. Polonistki szybko odpowiedziały rzutem za 2 pkt Anny Pawłowskiej oraz celną „trójką” Karoliny Olszewskiej i po niespełna 4 minutach gry objęły prowadzenie 5:4. Jednak prowadzenie w tym meczu zmieniało się aż dwanaście razy, choć gospodynie nigdy nie zbudowały przewagi większej niż 4 punkty. I tak chociażby ta na niespełna 3 minuty przed końcem kwarty (11:7) została zniwelowana za sprawą trafień Martyny Leszczyńskiej i Klaudii Sosnowskiej. Co ciekawe, w pierwszej odsłonie ani jednej próby rzutowej nie podjęła liderka w zespole z Pruszkowa, Olivia Szumełda-Krzycka. Wynikało to jednak z tego, że doskonale obsługiwała lepiej ustawione koleżanki z zespołu. To sprawiło, że po pierwszej kwarcie miała ona już na koncie 6 asyst(!), czyli o dwie więcej niż cały zespół Polonii. Ciężar zdobywania punktów dla drużyny z Pruszkowa wzięła na siebie Magdalena Parysek-Bochniak, która zanotowała aż 8 oczek w pierwszych dziesięciu minutach gry. Już w tej fazie meczu zaznaczyła się także dominacja pruszkowianek na tablicy – wynik 11 do 5 w zbiórkach na korzyść gospodyń na pewno nie napawał optymizmem sympatyków Czarnych Koszul.

Sonia Frojdenfal (nr 8) – była Polonistka tym razem rozpoczęła mecz w pierwszej piątce (Fot. Robert Andrzej Oliszewski)

W – należące do WOJOWNICZEK

W drugiej kwarcie nastąpiło strzeleckie przebudzenie Szumełdy-Krzyckiej, która zdobyła w tej odsłonie 11 oczek, w tym trzy razy trafiła za 3 punkty. Jednak po stronie Polonii doskonale spisywała się Anna Pawłowska, która rzuciła dla swoje drużyny 12 pkt w tej kwarcie, między innymi trafiając dwie celne „trójki”. Kolejny celny rzut zza linii 6,75 m dołożyła   Natalia Bucyk, która popisała się także skutecznym dwutaktem w tej części gry. Co ciekawe, każde z trafień Natki wyprowadzało naszą drużynę na prowadzenie: 18:16 po „trójce” i 28:26 po skutecznym lay-upie. Pokazuje to jak zacięte było to spotkanie, co objawiało się też w niekiedy ostrych starciach i zaciekłej walce o każdą piłkę. Ofiarą jednej z takich podkoszowych potyczek stała się Klaudia Sosnowska, która już w pierwszej minucie drugiej kwarty opuściła parkiet z mocno rozciętym nosem. Sosna jednak – tak jak i wszystkie Polonistki – pokazała charakter wojowniczki. Powróciła do gry po niespełna dwóch minutach i to w znakomitym stylu! Wkrótce potem zanotowała przechwyt oraz skuteczną akcję 2+1 (celny wolny po faulu przy trafionym rzucie za 2 pkt). Ostanie 75 sekund przed przerwą było piorunujące w wykonaniu naszych koszykarek. Od prowadzenia pruszkowianek 31:28 zdołały bowiem doprowadzić do wyniku 34:31 dla naszej drużyny na koniec pierwszej połowy, za sprawą 5 pkt Ani Pawłowskiej i jednego oczka autorstwa Martyny Leszczyńskiej. Tym samym Polonistki znów pokazały wielki hart ducha oraz nieustępliwość w sportowej walce. Do przerwy najskuteczniejsza w naszym zespole była Anna Pawłowska (16 pkt), zaś po 5 oczek zdobyły solidarnie Natalia Bucyk, Martyna Leszczyńska i Klaudia Sosnowska. Po stronie gospodyń najlepiej punktowały Magdalena Parysek-Bochniak (12 pkt) oraz Olivia Szumełda-Krzycka (11 pkt). Słabszą dyspozycję rzutową prezentowała tego dnia kapitanka MKS Marzena Marciniak, która przed przerwą zdobyła zaledwie jeden punkt. Utrzymała się także wyższość koszykarek z Pruszkowa w walce na tablicy – wygrały dwie pierwsze kwarty w zbiórkach aż 19 do 10, w tym w pierwszej połowie Polonistki ani razu (!) nie zdołały zebrać piłki w ataku.

Klaudia Sosnowska – pomimo urazu nosa kontynuowała rywalizację (Fot. Adrian Stykowski Fotografia)

A – jak ANTIDOTUM w trzeciej kwarcie

Po przerwie trwała dalsza zacięta walka. Trzecia odsłona zaczęła się od skutecznej akcji za 2 pkt Martyny Leszczyńskiej oraz trafienia za 3 pkt Marzeny Marciniak ze strony gospodyń. Tym samym przewaga Polonii stopniała do jednego punktu (35:34). Jednak w kolejnych minutach Czarne Koszule zdobyły 5 punktów z rzędu: Ania Pawłowska trafiła 3 rzuty wolne (w tym jeden po faulu technicznym trenera Rybczyńskiego), zaś Marta Mistygacz dołożyła 2 pkt po własnej zbiórce w ataku (40:34). Była to pierwsza zbiórka ofensywna Czarnych Koszul w tym meczu, w 25. minucie gry! Po kolejnej półtorej minuty pruszkowianki zmniejszyły prowadzenie Polonii do trzech oczek (42:39). Wtedy serię 5 punktów z rzędu zaliczyła Martyna Leszczyńska. Trener Maciej Gordon pozwolił jej chwilę odetchnąć po tym wyczynie. Justyna Kowalska weszła w jej miejsce  w tej kwarcie na niespełna 1,5 minuty i zdobyła 3 punkty. Szybką zmianę powrotną wymusiły jednak trzy nieprzemyślane faule Dżasty. Końcówka także i tej odsłony znów należała do Polonii, gdyż to nasze koszykarki zdobyły ostanie w kwarcie 6 punktów z gry, za sprawą trafień Leszczyńskiej, Mistygacz i Pawłowskiej. Dystans punktowy do naszej drużyny starała się nadrabiać Paulina Kuczyńska, jednak jej próby rzutów za 3 pkt nie znalazły drogi do kosza. Czarne Koszule zwyciężyły w tej kwarcie 22:11. Po 30 minutach gry Polonistki prowadziły 56:42, co wydawało się niezłym kapitałem przed rozstrzygającą o losach meczu kwartą. Antidotum na niezłą postawę pruszkowianek okazała się w tej części spotkania wreszcie dobra postawa naszych koszykarek w walce na tablicy, skutkująca przewagą 12:8 w zbiórkach w tej odsłonie.

Martyna Leszczyńska (nr 15) – doskonale radziła sobie w “pomalowanym” (Fot. Adrian Stykowski Fotografia)

N – za sprawą NAWAŁNICY gospodyń w końcowej części

Od początku ostatniej kwarty gospodynie pokazały, że nie składają jeszcze broni w walce o awans. Zaczęło się od szybkiego trafienia Anny Kuncewicz za 2 pkt i podobnego trafienia Martyny Leszczyńskiej w rewanżu. Olivka Szumełda-Krzycka zdobyła kolejne 5 punktów dla pruszkowianek ale w Polonii świetny okres gry zaliczyła Karolina Olszewska, która po odważnych akcjach wzbogaciła konto naszej drużyny o 3 oczka (celny lay-up i 1 skuteczny wolny po faulu na niej w osobnej akcji). To właśnie Kala wymusiła także przewinienie Katarzyny Szyller w ataku, co skutkowało piątym faulem tej zawodniczki na niecałe 6,5 minuty przed końcem meczu. To wydarzenie zapoczątkowało całą lawinę przekroczeń dozwolonej liczby fauli. Po stronie zespołu z Pruszkowa meczu z tej przyczyny nie dokończyły kolejno Marzena Marciniak (3 minuty przed końcem), Anna Kuncewicz (na 1 minutę i 20 sekund przed finałową syreną) oraz Sonia Frojdenfal (w jej przypadku zabrakło 60 sekund). W zespole Polonii plac gry z powodu 5 przewinień musiała opuścić Klaudia Sosnowska. Na nieco ponad 4 minuty przed końcem nerwów na wodzy nie zdołał utrzymać trener Gordon. Po jego faulu technicznym Marzena Marciniak zmniejszyła przewagę Polonii celnym rzutem wolnym do zaledwie 5 pkt (62:57). Tę nawałnicę w wykonaniu gospodyń powtrzymała Karolina Olszewska, która najpierw przechwyciła piłkę po wznowieniu gry zza linii końcowej przez Szumełdę-Krzycką, a następnie trafiła za trzy punkty z ponad 7 metrów (65:57), prawie równo z czasem końca akcji i na mniej niż dwie minuty przed końcem regulaminowego czasu gry. To trafienie mocno podcięło skrzydła pruszkowiankom. Kolejne punkty w meczu zdobywały już tylko koszykarki Polonii, które dzięki nim zbudowały rekordową przewagę na koniec spotkania, wynoszącą 15 pkt (72:57).

Karolina Olszewska (nr 5) – w walce z Olivią Szumełdą-Krzycką (Fot. Robert Andrzej Oliszewski)

MVP tego spotkania w barwach Polonii została Anna Pawłowska. Na jej eval wynoszący 23 złożyło się 25 pkt, 7 asyst oraz 1 przechwyt. Jedyne double-double w zespole Czarnych Koszul zanotowała Martyna Leszczyńska (16 pkt i 10 zbiórek). Świetnie spisała się także wspominana Karolina Olszewska, która zdobyła 12 pkt, ale była też trzecią najlepiej zbierającą w naszym zespole (7 zbiórek). Najwięcej przechwytów (4) wśród Polonistek zgromadziła na koncie Klaudia Sosnowska, która tym razem zdobyła 5 punktów oraz uzyskała 8 zbiórek i 4 asysty. W barwach MKS Pruszków po 17 pkt zdobyły Olivia Szumełda-Krzycka oraz Magdalena Parysek-Bochniak. Obie też uzyskały double-double – odpowiedni dzięki asystom (10) i zbiórkom (12).

Anna Pawłowska (nr 4) – MVP w zespole Polonii w meczu finałowym osaczona przez rywalki (Fot. Adrian Stykowski Fotografia)

S – czyli SEN, który się spełnił

Tak oto spełnił się piękny sen, który polonijna społeczność zaczęła śnić prawie dziesięć lat temu, gdy w 2011 roku grupa zapaleńców skutecznie wznowiła działalność Sekcji Koszykówki Kobiet Polonii Warszawa. Oto przed naszą drużyną otwiera się szansa na ponowną grę na ekstraklasach parkietach, w gronie czołowych polskich zespołów. 17 kwietnia 2021 roku jest zatem nową ważną datą w historii sekcji żeńskiego basketu Polonii Warszawa.

Radość drużyny Polonii po triumfie w finale (Fot. Robert Andrzej Oliszewski)

Prawie każdy przeżywał tego dnia zwycięstwo w finale na swój sposób, często odczuwane emocje były niezwykle skrajne. Obecna tego dnia z zespołem wieloletnia zawodniczka i kapitanka Polonii – Iwona Gawryszewska – zalała się łzami tuż po końcowej syrenie. Aleksandra Kędzierska była cały czas bardzo skupiona i dała upust wielkiemu napięciu dopiero po zakończeniu spotkania. Karolina Olszewska miała okazję współdzielić ten szczególny moment ze swoją sympatią – koszykarzem Czarnych Słupsk, którego drużyna akurat tego samego dnia rywalizowała z lokalnym Elektrobud-Investment ZB Pruszków.

Wzruszona po meczu finałowym Iwona Gawryszewska (Fot. Adrian Stykowski Fotografia)

Klaudia Sosnowska – z powodu przedwcześnie zakończonego udziału w meczu – tym razem miała okazję ekscytować się ostatnimi jego fragmentami w gronie zawodniczek rezerwowych, by wreszcie wbiec razem z nimi na parkiet i wspólnie z kończącą to spotkanie piątką pozostałych koleżanek odtańczyć triumfalny taniec radości. Wkrótce potem Sosna wpadła w ramiona Martyny Leszczyńskiej, która za moment przekomarzała się z Michałem Gulanem, trenerem motoryki, sowicie oblanym szampanem w ramach fetowania mistrzostwa.

Trener Michał Gulan (po oblaniu szampanem)  z Martyną Leszczyńską (Fot. Adrian Stykowski Fotografia)

Płacząca Izabela Błajda znalazła ukojenie w objęciach Aleksandry Pląsek, by za chwilę świętować z Justyną Kowalską oraz Joanną Rudenko, tym samym konstatując wkład MUKS Piaseczno (Iza, Dżasta i Asia są wychowankami klubu z Piaseczna) w sukces Czarnych Koszul. Alicja Janczak cieszyła się najpierw dosyć nieśmiało, ale szybko porwał ją entuzjazm całej drużyny. Tego dnia zabrakło w Pruszkowie Hanny Dulnik i Marii Wybraniec, ale zapewne przeżywały ten mecz i radość wspólnego triumfu poza halą Znicza.

Iza Błajda (po lewej) i Joanna Rudenko ze złotymi medalami (Fot. Adrian Stykowski Fotografia)

Ania Pawłowska nagromadzone emocje miała okazję rozładować, walcząc (skutecznie!) z próbą obcięcia pamiątkowej siatki z kosza za pomocą niezwykle tępych nożyczek. Natomiast rozemocjonowany Prezes SKK Polonia Warszawa Łukasz Tusiński krążył wokół świętujących koszykarek i sztabu niczym Słońce wokół Ziemi, po raz kolejny dowodząc, że Czarne Koszule stanowią dla niego centrum wszechświata.

Nawet trener Maciej Gordon poddał się magii tej chwili, gdy po tradycyjnym „zbiciu piątek” z trenerem Piotrem Rozwadowskim, fizjoterapeutą Jackiem Hernikiem i Potworną Łapą (tak brzmi przydomek trenera Gulana) usiadł na chwilę w samotności, a wstając z krzesła, dyskretnie wytarł uronione ze wzruszenia łzy. Warto dodać, że dla trenera Macieja Gordona wywalczony obecnie awans jest swojego rodzaju klamrą. To właśnie on był asystentem Witolda Ziółkowskiego w sezonie 1999/2000, w którym koszykarki Polonii utrzymały się sportowo w ekstraklasie po rywalizacji w barażach, ale w październiku 2000 roku sekcję – decyzją działaczy – zlikwidowano. Można zatem powiedzieć, że po 21 latach trener Maciej Gordon symbolicznie wprowadził koszykarki Polonii ponownie do ekstraklasy.

Trener Maciej Gordon – wkrótce po wywalczeniu awansu (Fot. Adrian Stykowski Fotografia)

Po rozstrzygającej wygranej w Pruszkowie szkoleniowiec Czarnych Koszul powiedział:

To był mój pierwszy awans w życiu z pierwszej ligi do ekstraklasy, więc tym bardziej jestem dumny z zespołu, że był w stanie konsekwentnie i niezwykle pojętnie realizować nasze wspólne założenia. Oba mecze finałowe to fenomenalna walka, fantastycznie ustane, zarówno pod kątem fizycznym, jak i taktycznym, organizacyjnym – z doskonałą obroną, realizacją naszych pomysłów. Każdy z graczy naszej drużyny zasługuje na ogromny szacunek, każda zawodniczka miała wpływ na zespół, przede wszystkim na atmosferę wewnątrz niego. Szatnia funkcjonowała ze sobą fenomenalnie. Stworzyliśmy fajny zespół, który dał radę udźwignąć bardzo trudne zadanie.

Dobra atmosfera w zespole była siłą Czarnych Koszul w minionym sezonie (Fot. Adrian Stykowski Fotografia)

I tylko wiernych fanów Czarnych Koszul (z powodu obostrzeń związanych z trwającą pandemią mecz odbył się bez udziału publiczności) zabrakło w tym jakże radosnym dla całej polonijnej społeczności momencie pomeczowej radości.

Na pewno bardzo chcemy podziękować naszym kibicom, którzy mimo tego, że nie mogli być z nami w halach, to cały czas byli obok i czułyśmy ich obecność. Naprawdę, to było niesamowite! Mimo tego, że nie mogli pojawiać się na trybunach, to zawsze są, stali gdzieś za oknami. Bardzo za to dziękujemy i im także dedykujmy nasze zwycięstwo!

– tak całosezonowe wsparcie fanów Czarnych Koszul doceniła Anna Pawłowska po wygranym finale z Top Market MKS Pruszków.

Dodajmy, że i tym razem kibice nie zawiedli, czekając po finałowym meczu na powrót swoich ulubienic oraz sztabu szkoleniowego pod klubowym budynkiem przy Konwiktorskiej 6. Nie obyło się bez strzelających szampanów, pokazu fajerwerków, chóralnych śpiewów, podrzucania trenera oraz wzajemnych podziękowań.

Jeszcze jesienią 2020 roku niewiele zapowiadało, że to będzie tak radosny sezon dla SKK Polonia Warszawa. Nasz klub wkraczał w niego w niepewnej sytuacji finansowej, po sporych zmianach kadrowych. Jednak utrzymanie stałych Sponsorów i Partnerów oraz pozyskanie nowych, wielki etos pracy zawodniczek i sztabu szkoleniowego oraz wsparcie klubowej społeczności sprawiło, że w ostatecznym rozrachunku flagowy projekt SKK Polonia „Przywracamy blask koszykówce kobiet w Warszawie” nabrał jeszcze większego rozpędu. Wierzymy mocno, że zdołamy podołać nowym wyzwaniom finansowym i organizacyjnym, aby nie zboczyć z kursu obranego na realizację kolejnego marzenia, czyli mistrzostwa Polski na stulecie sekcji w 2025 roku!

Partnerem Klubu w rundzie Play-Off jest Samorząd Województwa Mazowieckiego – www.mazovia.pl.

17.04.2021 r.; Top Market MKS Pruszków – SKK Polonia Warszawa 57:72 (11:11, 20:23, 11:22, 15:16)

Punkty dla Polonii: Anna Pawłowska 25 (2×3 pkt, 8 asyst), Martyna Leszczyńska 16 (10 zbiórek),  Karolina Olszewska 12 (2×3 pkt, 7 zbiorek, 3 przechwyty), Marta Mistygacz 6, Natalia Bucyk 5 (1×3 pkt), Klaudia Sosnowska 5 (8 zbiórek, 4 przechwyty, 4 asysty) Justyna Kowalska 3. Grała także Aleksandra Kędzierska.

Zdjęcie tytułowe – Fot. Adrian Stykowski Fotografia

Przygotowanie i udział drużyny SKK Polonia Warszawa w ogólnopolskich rozgrywkach ligowych w grach zespołowych
w sezonie 2020/2021 współfinansuje m.st. Warszawa