Grające w bardzo znacznym osłabieniu (brak czterech zawodniczek, w tym trzech z reguły pojawiających się w pierwszej piątce) zawodniczki SKK Polonii Warszawa nie sprostały na wyjeździe koszykarkom CTL Zagłębie Sosnowiec. Zaległy mecz 15. kolejki Energa Basket Ligi Kobiet (EBLK) był bardzo zacięty, ale tylko przez niespełna kwadrans, gdy prowadzenie zmieniało się aż 14 razy. Potem dominowały gospodynie, a o końcowym wyniku (89:79 dla Zagłębia) zadecydowała słabsza druga część drugiej kwarty w wykonaniu Polonistek. Gdyby mecz był rozgrywany według zasad siatkarskich, górą byłyby Czarne Koszule, które wygrały dwie kwarty, jedną zremisowały i tylko jedną przegrały. Zasady basketu sprawiły jednak, że sosnowiczanki zrewanżowały się udanie naszej drużynie za porażkę z pierwszej rundy w Warszawie.
Wciąż niekompletna „armia” trenera Gordona
Trener SKK Polonia Warszawa – Maciej Gordon – nadal nie miał w Sosnowcu do dyspozycji wszystkich zawodniczek ze swojej polonijnej „armii”. Treningi co prawda wznowiła już nasza „strzelczyni wyborowa” i „nawigatorka” poczynań zespołu Loryn Goodwin, jednak nie pojawiła się ona w sobotę w kadrze meczowej. Do pełni zdrowia dochodzi też solidna „rezerwistka” Czarnych Koszul, Sylwia Siemenas. W potyczce z CTL Zagłębiem Sosnowiec zabrakło także naszej podkoszowej artylerzystki Martyny Leszczyńskiej oraz wiodącej reprezentantki jednostki szturmowej Polonii, w osobie Martyny Pyki. Pomimo tych znaczących osłabień nasze koszykarki nie złożyły broni i podjęły w Sosnowcu walkę o siódme w tym sezonie ligowe zwycięstwo.
Kosz za kosz i przechwyt za przechwyt w pierwszej kwarcie
Mecz rozpoczął się nerwową grą obu zespołów. Z obu stron akcje przerywane były przechwytami, choć czasem należałoby raczej mówić o niewymuszonych stratach prowadzących do tych przechwytów. W tej części meczu Polonistki zanotowały aż siedem strat, a gospodynie sześć. Pewnym wytłumaczeniem tych błędów może być to, że w Polonii nie tylko brakowało kilku kluczowych zawodniczek, ale te, które grały, często musiały występować nie na swoich nominalnych pozycjach. Zrozumiałe więc, że w takim przypadku automatyzmy i schematy wyćwiczone podczas treningów były mniej przydatne i w poczynania drużyny wkradały się pomyłki.
Punkty zdobywane były na zmianę. Najwyższe prowadzenie jednej z drużyn – 7:2 dla Zagłębia – miało miejsce po dwóch i pół minutach gry, ale potem wynik był zazwyczaj „na styku”. Przewaga jednej z drużyn sporadycznie przekraczała dwa punkty, a prowadzenie w tej kwarcie zmieniało się aż 11 razy. W pierwszych 10 minutach gry oddanych zostało aż pięć celnych rzutów za 3 punkty. Trzy padły łupem Czarnych Koszul za sprawą kolejno Weroniki Preihs, Anny Pawłowskiej i Tei Goršič. Na koniec kwarty – po akcji 2+1 Klaudii Sosnowskiej – Polonia wyszła na prowadzenie 23:22.
W związku z brakami kadrowymi trener Maciej Gordon nie mógł skorzystać z jednego z podstawowych atutów Polonii, to znaczy silnej rotacji składem. Niemniej jednak już w pierwszej kwarcie pojawiło się osiem zawodniczek w Czarnych Koszulach (w całym meczu dziewięć), z tego siedem zdobywało punkty. Najskuteczniejsze w tej części meczu w drużynie Zagłębia były Aishah Sutherland i Nina Bogićević (obie po 8 pkt), a w Polonii Anna Pawłowska, Klaudia Sosnowska i Weronika Preihs (każda z nich 5 pkt).
Siedem minut, które wstrząsnęło meczem
Druga kwarta zaczęła się wprawdzie od akcji 2+1 w wykonaniu gospodyń, ale zaraz potem celną „trójką” odpowiedziała Anna Pawłowska i Polonistki wróciły na prowadzenie. Mecz układał się bardzo obiecująco dla naszej drużyny przez prawie trzy minuty drugiej kwarty, do stanu 32:29 dla Polonii. Potem niestety nastąpiło coś, co można określić mianem „zapaści” naszego zespołu. Pozostałą do przerwy część gry Polonia przegrała 5:22, w tym od stanu 36:37 zanotowaliśmy serię 14:0 dla Zagłębia. Przewaga gospodyń sięgała w pewnym momencie 15 punktów (51:36), ale tuż przed przerwą została minimalnie zredukowana po celnym rzucie wolnym Klaudii Sosnowskiej.
W grze Czarnych Koszul statystyki pierwszej połowy wskazują kilka słabości. Do siedmiu strat w pierwszej kwarcie doszło jeszcze pięć w drugiej (łącznie 12), podczas gdy gospodynie w drugich dziesięciu minutach ustrzegły się tego typu błędów. Zagłębie zdecydowanie prowadziło pod względem liczby asyst (13:5), a mniej drastycznie także w zbiórkach (18:14). Gospodynie były także skuteczniejsze w rzutach z gry (skuteczność 58% wobec 39% Polonii). Polonistkom nie pomagała także słaba skuteczność na linii rzutów wolnych (aż 5 pomyłek w 16 próbach przy 1 „pudle” na 9 prób sosnowiczanek).
Najwięcej punktów dla Polonii w pierwszej połowie zdobyły Anna Pawłowska i Klaudia Sosnowska (po 5). Ale w drużynie Zagłębia już do przerwy trzy czołowe „stranieri” przekroczyły liczbę 10 zdobytych punktów: Jessica January miała na koncie 11 punktów i 10 asyst (double-double już po 2 odsłonach!), zaś Aishah Sutherland i Nina Bogićević zdobyły odpowiednio 14 i 12 oczek.
Wysokie prowadzenie sosnowiczanek do przerwy (61:37) pozostawiało tylko niewielką nadzieję na odrobienie strat przez Polonię w drugiej połowie.
Wygrana druga połowa niewiele zmieniła
Druga połowa była znacznie bardziej wyrównana. Trzecia kwarta zakończyła się remisem (19:19), a ostatnia (podobnie jak pierwsza) nawet nieznacznym zwycięstwem Polonii (23:19). Ale różnica punktowa na korzyść CTL Zagłębia Sosnowiec po przerwie ani razu nie spadła poniżej 10 punktów. Druga połowa meczu zaczęła się od trafień gospodyń, po których przewaga wzrosła do 17 punktów (potem tylko raz była wyższa, kiedy na minutę przed końcem trzeciej kwarty Zagłębie prowadziło 70:52). Pierwszy z punktów po przerwie padł po przewinieniu technicznym odgwizdanym przez sędziów trenerowi Maciejowi Gordonowi. Chwilę potem różnicę punktową zmniejszyła Anna Pawłowska, rzucając celnie za 3 punkty. Była to zresztą jedyna celna „trójka” w tej części meczu. W czwartej kwarcie Polonistki (Teja Goršič, Anna Pawłowska, Klaudia Sosnowska i Whitney Knight) oddały kolejne cztery celne rzuty z dystansu, przy jednym zawodniczek drużyny gospodarzy. Niestety, to wszystko nie wystarczyło, aby pokonać lepiej dysponowane tego dnia koszykarki Zagłębia, które ostatecznie zwyciężyły 89:79.
Gwiazdy spotkania i „styczniowa-supernowa”
Anna Pawłowska rzucała w tym meczu z godną podziwu regularnością – w każdej odsłonie oddawała jeden celny rzut „za trzy”, w każdej zdobywała co najmniej 5 punktów. W ostatniej było to nawet 8 oczek, co przełożyło się w sumie na rekordowe w jej dorobku ekstraklasowym 23 punkty w meczu. Jeszcze bardziej systematyczna była Klaudia Sosnowska – po 5 punktów w każdej kwarcie. Te 20 oczek, oraz po 4 zbiórki, asysty i przechwyty sprawiły, że Klaudia po raz drugi w tym sezonie została MVP naszej drużyny (eval 24).
Po przerwie przebudziła się Whitney Knight, która zdobyła w tym okresie gry 12 punktów (16 w przekroju całego meczu). W ostatnich 10 minutach 5 punktów dołożyła też Teja Goršič (10 w całym meczu). Teja oddała dwa rzuty za 3 punkty i oba okazały się celne. Skoro tak, to może szkoda, że nie próbowała częściej? Jeśli chodzi o osiągnięcia indywidualne, to w drużynie Polonii na uwagę zasługuje także 5 przechwytów Weroniki Preihs.
Ale niewątpliwą gwiazdą spotkania w Sosnowcu była przede wszystkim rozgrywająca drużyny gospodyń. Jessica January zanotowała 28 punktów, 13 asyst i 8 zbiórek, niewiele jej zatem zabrakło do osiągnięcia rzadko oglądanego na parkietach triple double. Miała także na koncie 6 przechwytów, co przełożyło się na rekordowy wskaźnik eval (43!) w skali całej ekstraklasy w aktualnym cyklu rozgrywek EBLK. Oprócz „supernowej” w osobie January wśród sosnowiczanek błyszczały także Aishah Sutherland i Nina Bogićević, które rzuciły po 18 punktów. Na wyróżnienie zasługuje też niespełna 19-letnia Klaudia Wnorowska, która zdobyła 10 oczek.
Po wspaniałej i trochę niespodziewanej serii sześciu kolejnych zwycięstw, w meczu w Sosnowcu przyszło nam po raz czwarty z kolei przeżyć gorycz przegranej. To oczywiście bolesne odczucie, ale pamiętamy, w jak dużym osłabieniu grała drużyna Polonii Warszawa. Nadzieją napawa fakt, że jest duża szansa, iż w następnym meczu nasz zespół zagra już bez tak znaczących osłabień. Jeśli pandemia nie spłata znowu jakichś niespodzianek, kolejny mecz rozegrany zostanie w sobotę 5 lutego w Warszawie, a przeciwnikiem będzie zespół Ślęzy Wrocław. Kibice Polonii liczą na przełamanie serii niepowodzeń. Zapowiada się bardzo trudny mecz na warszawskim Wilanowie, ale zwłaszcza występując w swym najsilniejszym składzie, koszykarki Polonii mają realne szanse na zwycięstwo.
29.01.2022: CTL Zagłębie Sosnowiec – SKK Polonia Warszawa 89:79 (22:23, 29:14, 19:19, 19:23)
SKK Polonia Warszawa: Anna Pawłowska 23 (4×3 pkt, 4 asysty), Klaudia Sosnowska 20 (1×3 pkt, 4 asysty, 4 przechwyty), Whitney Knight 16 (1×3 pkt, 5 zbiórek), Teja Goršič 10 (2×3 pkt, 5 zbiórek), Weronika Preihs 7 (1×3 pkt, 5 przechwytów), Marta Mistygacz 2 (5 zbiórek), Alicja Janczak 1. Grały także Natalia Bucyk i Gabriela Kluczyńska.
CTL Zagłębie Sosnowiec : Jessica January 28, (13 asyst, 8 zbiórek), Nina Bogićević 18, Aishah Sutherland 18, Klaudia Wnorowska 10, Sarah Sagerer 5, Martyna Jasiulewicz 4, Sylwia Wojtylas 4, Marika Grzegorowska 2. Grały także Karolina Zuziak i Patrycja Jastrzębska.
Zdjęcie w tle – fot. Robert Andrzej Oliszewski
Głównym Partnerem SKK Polonia w sezonie 2021/2022 jest m.st. Warszawa, które wspierając od lat koszykówkę kobiet i inne dyscypliny sportowe, przyczynia się do promocji aktywności ruchowej społeczeństwa