Przegrana z Arką II Gdynia – ach, co to był za mecz….

Już dawno w hali przy Konwiktorskiej 6 nie oglądaliśmy tak emocjonującego i tak zaciętego meczu. Prowadzenia zmieniało się osiem razy, sześciokrotnie na tablicy widniał remis, zaś w sumie Polonia prowadziła przez 28, a Arka przez 8 minut. Ale w końcówce lepszy okazał się zespół gości. Do szczęścia zabrakło więc zwycięstwa, ale kibice mogli wychodzić z hali zadowoleni z gry drużyny Polonii.

Dobra pierwsza połowa w wykonaniu Polonii

Zaczęło bardzo dobrze.  Po celnych rzutach Ani Kuncewicz i Oli Kędzierskiej (za 3 punkty) Polonia prowadziła nawet 5:0. Ale potem bardzo uważnie i agresywnie grały w obronie obie drużyny. A jako że sędziowie zezwalali na ostrą grę, nie sięgając przesadnie często po gwizdek, to wynik zmieniał się bardzo powoli. Po pięciu minutach gry na tablicy widniał bardzo niski rezultat 5:4. Ostatecznie pierwsza kwarta zakończyła się niewielką przegraną Polonii (9:12). Ale druga kwarta, a właściwie jej druga połowa, to popis skutecznej gry Polonistek. Ostatnie pięć minut pierwszej połowy meczu nasze koszykarki wygrały 15:7, a całą drugą kwartę 23:14. Do szatni Czarne Koszule schodziły więc z przewagą sześciu punktów (32:26), a na trybunach panował optymizm. Można było mieć tylko obawy czy zawodniczki Polonii wytrzymają kondycyjnie bardzo mocne tempo gry. Tak szybko i tak agresywnie w obronie grającej drużyny Polonii nie widzieliśmy od dawna.

Spora rotacja przed przerwą

Wynik do przerwy mógłby być jeszcze bardziej okazały, gdyby nie słabo wykonywane rzuty wolne (celny był tylko 1 z 4 rzutów). Za to trochę niespodziewanie Polonia – mając niższy skład niż Arka –  wygrała walkę na tablicach (26:20 w zbiórkach). Miała też więcej asyst (10), a w tym elemencie wyróżniła się zwłaszcza Karolina Olszewska, notując 4 asysty już w pierwszych 20 minutach gry. Polonistki aż pięciokrotnie trafiły za 3 punkty, podczas gdy gdyniankom ta sztuka udała się tylko raz. Najwięcej punktów dla Polonii w pierwszej połowie zdobyła Karolina Stawińska (9) i Ania Kuncewicz (7). W drużynie gości najcelniej punktowały w pierwszej połowie Marta Marcinkowska (9) i Paulina Misiek (8).  Ta druga zawodniczka, legitymująca się bogatym doświadczeniem ligowym, wróciła na parkiet po nieco ponad rocznej przerwie, spowodowanej kontuzją. Warto podkreślić, że nowy trener Czarnych Koszul – Jarosław Krysiewicz – mocno rotował składem. W pierwszej połowie w Polonii na parkiecie pojawiło się aż 11 zawodniczek.

Utrata przewagi w czwartej kwarcie

Ten bardzo optymistyczny dla Polonii obraz gry utrzymywał się jeszcze przez kilka minut trzeciej kwarty. Po 24 minutach gospodynie osiągnęły najwyższe – dziesięciopunktowe – prowadzenie w meczu (40:30). Minutę później było jeszcze 42:32. Ale druga połowa tej odsłony gry została przegrana 0:8 i w rezultacie prowadzenie Czarnych Koszul stopniało przed ostatnią kwartą do zaledwie dwóch punktów. W ostatnich dziesięciu minutach Polonistki jeszcze raz zerwały się do walki i ośmiopunktowe prowadzenie (53:45) na sześć minut przed końcem wyglądało na dość bezpieczne. Ale od tego momentu naszym zawodniczkom udało się zdobyć już tylko 2 punkty, a przeciwniczkom aż 11. Jeszcze na niespełna dwie minuty do końca udało się wyjść na prowadzenie 55:53, po rzucie Marty Mistygacz. Ale 45 sekund później gdynianki odpowiedziały celnym rzutem za trzy punkty Marty Marcinkowskiej. Potem była nieskuteczna akcja Polonii i by zachować szanse przynajmniej na wyrównanie trzeba było przerwać akcję Arki faulem. Jednak Marta Marcinkowska nie pomyliła się na linii rzutów osobistych (jak widać w ostatnich dwóch minutach meczu, punkty zdobywały jedynie zawodniczki o imieniu Marta) i Polonia przegrywała już trzema punktami. Do końca meczu zostało tylko 15 sekund i wiadomo było, że najbardziej oczywistą szansą na doprowadzenie do dogrywki był celny rzut za trzy punkty. Ale przeciwniczki też to wiedziały i starały się nie dopuścić zawodniczek Polonii do pozycji rzutowej. Próbę ostatniej szansy podjęła ostatecznie Karolina Olszewska, ale jej rzut został niestety zablokowany.

Przegrana walka na tablicy i błysk Marty Mistygacz

W drużynie Arki wyróżniły się zwłaszcza Marta Marcinkowska (18 pkt) i Paulina Misiek (15 pkt). Znów cztery przechwyty zanotowała doskonała w tym sezonie w tym elemencie gry Justyna Rudzka, dokładając do tego jeszcze trzy bloki. W zespole Polonii na niewątpliwe słowa uznania za niedzielny mecz zasługuje Marta Mistygacz. To do niej należy najwyższy eval wśród Polonistek w tym spotkaniu (19), a swoje 9 punktów zdobyła przy niezłej skuteczności oddanych rzutów (50%). Największy chyba jednak aplauz wśród fanów basketu zgromadzonych w niedzielny wieczór na Konwiktorskiej wzbudził szalony pościg Marty Mistygacz w ostatniej minucie meczu za szybkim atakiem w wykonaniu Sylwii Siemienas, zwieńczony niesamowitym blokiem koszykarki Polonii.

Niewątpliwie wpływ na słabszą końcówkę miało zejście za pięć przewinień osobistych Ani Kuncewicz, na ponad sześć minut przed końcem meczu. Duże znaczenie miała też zdecydowanie wygrana przez zawodniczki Arki w drugiej połowie walka na tablicy (31:15 dla Arki w zbiórkach). Pozwalało to czasem na dwu- lub trzykrotne ponawianie akcji, które w końcu prowadziły do straty punktów przez Polonię. Dziwiło w związku z tym, że w drugiej połowie nie weszła na boisko Justyna Kowalska, którą znamy z często bardzo udanej walki na tablicy. Popularna Dżasta  rozgrzewała się przez większą część drugiej połowy, jednak po przerwie nie zobaczyliśmy już jej na parkiecie. Trudno powiedzieć czy wynikało to z faktu, że nowy trener nie zdążył jeszcze poznać dobrze wszystkich zawodniczek, czy też jego koncepcja gry nie przewidywała udziału Justyny w tym fragmencie spotkania. W drugiej połowie rotacja była zresztą w ogóle nieco płytsza, oprócz Dżasty na parkiecie nie pojawiła się już Zuza Wrzesień ani Asia Rudenko. W drugiej połowie ani razu nie udało się już Polonistkom trafić za trzy punkty, za to dużo lepiej wpadały rzuty osobiste (celnych 7 na 8 prób). W przekroju całego meczu skuteczność na linii rzutów wolnych to niezbyt imponujące 66,7%, ale pod tym względem gospodynie wypadły lepiej niż zawodniczki Arki (celność zaledwie 58%). Cieszy, że tym razem nasze koszykarki popełniły mniej strat niż przeciwniczki (16 wobec 19 Arki), jak również zanotowały więcej przechwytów (11 wobec 9 Arki). W liczbie “skradzionych” piłek brylowały zwłaszcza Kala Olszewska (4) oraz Marta Mistygacz (3).

Powody do optymizmu na przyszłość

W przełknięciu goryczy porażki musiała pomóc świadomość, że Polonia to jak dotychczas jedyna drużyna pierwszej ligi, która „postawiła się” Arce. Przegrana trzema punktami po zaciętej końcówce nie przynosi ujmy, zważywszy, że do tej pory gdynianki wygrywały wszystkie mecze różnicą co najmniej kilkunastu punktów, a nawet jeszcze wyższą. Można zaryzykować stwierdzenie, że w dzisiejszej dyspozycji Czarne Koszule wygrałyby z każdą inną drużyną naszej grupy I ligi. Jeśli z równą zawziętością i skutecznością Polonistki zagrają za tydzień w Płocku, to o wyniku tego meczu można myśleć z optymizmem.

SKK Polonia Warszawa – Arka II Gdynia 55:58 (9:12, 23:14, 10:14, 13:18)

Punkty dla Polonii: Anna Kuncewicz 12 (1×3, 8 zbiórek, 2 bloki), Karolina Stawińska 11 (1×3), Karolina Olszewska 9 (1×3, 5 asyst, 4 przechwyty), Marta Mistygacz 9 (1×3, 8 zbiórek, 3 przechwyty), Aleksandra Kędzierska 7 (1×3), Pola Dmochewicz 4, Izabela Błajda 3, grały też Sonia Frojdenfal, Joanna Rudenko, Zuzanna Wrzesień i Justyna Kowalska (bez punktów).

Zdjęcia: Krawczyk.photo


Przygotowanie i udział drużyny SKK Polonia Warszawa w ogólnopolskich rozgrywkach ligowych w grach zespołowych w sezonie 2019/2020 współfinansuje m.st. Warszawa.