Polonijny pociąg z trudem przebił się przez zaspę – wygrana z AZS Uniwersytet Gdański

Mocno obawialiśmy się tego meczu, bo gdański AZS był do tej pory niepokonany we własnej hali. Bardzo długo przebieg meczu potwierdzał te obawy. Polonia prowadziła krótko w połowie pierwszej kwarty, ale trzy pierwsze części meczu nieznacznie przegrała. Przed ostatnią odsłoną przewaga gospodyń wynosiła 7 punktów, a po drodze sięgała nawet 13 oczek. Ale w ostatniej kwarcie polonijny pociąg przyspieszył. Czarne Koszule odzyskały prowadzenie na trzy minuty przed zakończeniem spotkania i po końcowej syrenie cieszyły się z wygranej 69:67.

Powolny początek

Oba zespoły przystąpiły do meczu w okrojonych składach. W Polonii zabrakło przebywających na kwarantannie Natalii Bucyk i Joanny Rudenko oraz chorej Hanny Dulnik (a nie zapominajmy o leczącej przewlekłą kontuzję Marii Wybraniec). Ale osłabienie drużyny gospodyń było chyba większego kalibru, bowiem zabrakło czołowej zawodniczki – Kariny Szczurewskiej, notującej we wcześniejszych meczach rozgrywanych w Gdańsku przeciętnie prawie 15 punktów, a także mającej imponującą średnią 7,1 asysty na mecz, co jest drugim wynikiem w całej pierwszej lidze.

Być może te osłabienia kadrowe obu drużyn, a także agresywna gra w obronie gdańszczanek spowodowały, że punktów na tablicy przybywało bardzo powoli. Po blisko 7 minutach było zaledwie 4:3 dla AZS Uniwersytet Gdański, a Polonia nie zanotowała żadnego celnego rzutu z gry. W połowie pierwszej kwarty na prowadzenie wyszły Czarne Koszule (5:4), przewaga naszych koszykarek nie przekroczyła jednak trzech punktów (7:4 oraz 9:6), ale potem udanie finiszowały gospodynie i pierwsze 10 minut zakończyło się wynikiem 15:12 dla AZS UG. Różnica punktowa na korzyść gdańszczanek byłaby jeszcze wyższa, gdyby nie celna „trójka” Aleksandry Kędzierskiej na 15 sekund przed końcem kwarty.

Najwięcej punktów dla Polonii zdobyła w tej odsłonie Martyna Leszczyńska (4 pkt). Już w tej części polonijny pociąg wyglądał, jakby przepychał się z trudem przez zwały mokrego śniegu. Wskazywała na to zarówno słaba skuteczność rzutów z gry, jak i rozregulowane celowniki na linii rzutów wolnych – w pierwszej kwarcie Polonistki rzucały wolne aż 10 razy, ale trafiły tylko 5 prób.

Druga odsłona Polonii – przez głęboką zaspę

Druga kwarta też była bardzo trudna, jakby warszawski pociąg w dalszym ciągu musiał sobie z najwyższym trudem torować drogę przez zwały śniegu. Paradoksalnie absencja Kariny Szczurewskiej mocno skomplikowała plany taktyczne Macieja Gordona i Piotra Rozwadowskiego na to spotkanie. Nasz duet trenerski musiał grać wysokimi zawodniczkami, aby zrównoważyć warunki fizyczne gospodyń. Dzięki temu w piątce Czarnych Koszul momentami jednocześnie na parkiecie przebywały Justyna Kowalska i Martyna Leszczyńska, co nie jest częstą sytuacją w tym sezonie. Na pewno w konfrontacji z bardzo silnymi fizycznie zawodniczkami z Gdańska bardzo brakowało nieobecnej Joanny Rudenko, choć także i absencja Natalii Bucyk dawała się mocno odczuć w wąskiej tego dnia rotacji (z meczowej dziesiątki Polonii zagrało tylko siedem zawodniczek).

W całej pierwszej połowie koszykarki Polonii trafiły tylko 10 na 28 rzutów z gry, a skuteczność rzutów wolnych nie sięgała nawet 50%. W efekcie przewaga gdańszczanek systematycznie rosła. Po 13 minutach meczu wynosiła już 5 punktów (21:16), po 15 minutach 8 (24:16), a na około 3,5 minuty przed końcem drugiej kwarty sięgnęła aż 13 punktów (29:16). Polonistkom nie szło z rzutami za 1 oraz 2 punkty, ale – na szczęście – lepiej udawały się próby za 3 punkty. Już w pierwszej połowie Polonistki trafiły trzy razy i głównie to pozwoliło przed przerwą zmniejszyć dystans do gospodyń do 6 punktów. Oprócz wspomnianej Oli Kędzierskiej celnymi rzutami popisały się Klaudia Sosnowska oraz Marta Mistygacz. „Trójka” w wykonaniu Klaudii w 17. minucie spotkania była jej pierwszym trafieniem oraz pierwszą próbą rzutu w sobotnim meczu! Ta trudność Sosny z dochodzeniem do pozycji rzutowych była w dużej mierze zasługą bardzo twardo broniącej Angeliki Kuras w barwach AZS UG.

Trzecia kwarta – nadal solidna zaspa śnieżna gdańszczanek

Obraz gry po przerwie zmienił się w niewielkim stopniu. Polonistki niby goniły, trzymały niewielki dystans punktowy, ale wszystkie trzy pierwsze kwarty zostały przegrane, kolejno trzema (12:15), ponownie trzema (16:19) i jednym punktem (18:19). W efekcie przed ostatnią częścią meczu przewaga gdańskich akademiczek sięgała już siedmiu punktów (53:46).

Ale zanim do tego doszło, najpierw w pierwszych minutach po przerwie Czarne Koszule zmniejszyły stratę do jednego punktu (37:36 po trzech minutach trzeciej kwarty), po drodze notując „run” 8:0. W dużej mierze była to zasługa znacznie lepiej zorganizowanej zespołowej gry obronnej naszych koszykarek. Z kolei skutecznością w ofensywie podczas tej najwyższej dla Polonii w całym meczu serii punktowej popisały się Klaudia Sosnowska (trafienia za 2 i za 3 punkty) oraz Martyna Leszczyńska (celna „trójka”).

Kiedy wydawało się, że znane już z udanych podroży do Gdańska polonijne Pendolino nabiera odpowiedniej prędkości, pojawiła się jeszcze jedna zaspa. Koszykarki AZS UG uformowały ją skutecznie głównie rzutami z dystansu, choć czasem dopisywało im też szczęście, jak przy trafieniu za 3 punkty Jastiny Kosalewicz, gdy piłka „po rykoszecie” od obręczy znalazła drogę do kosza. Czarne Koszule zwolniły i po kolejnych czterech minutach gdańszczanki znów prowadziły 11 punktami (49:38). Nadal ciężko szło Polonistkom z linii rzutów wolnych, a ratowały nas wspomniane trafienia za 3 punkty.

Rozpędzone Pendolino i finał wieńczy dzieło

Początek czwartej kwarty nie zapowiadał przełomu, ale w ostatnich pięciu minutach polonijny pociąg wjechał na właściwe tory i przewaga przeciwniczek zaczęła się zmniejszać. Kierownik pociągu (Maciej Gordon) dość ostrożnie korzystał z zasobów ławki rezerwowych i na parkiet wpuścił tylko siedem zawodniczek. Ale jedna z dwóch rezerwowych, które pojawiły się na parkiecie – Aleksandra Kędzierska – okazała się zwłaszcza w tej części meczu „palaczem” dostarczającym zespołowi wielkiej energii, tak potrzebnej w końcówce. Tylko w ostatnich 10 minutach zdobyła 7 punktów. Była też wyjątkiem w drużynie pod tym względem, że nie myliła się z linii rzutów wolnych podczas pięciu swoich prób. W całym meczu uzbierała aż 15 punktów (najwięcej w zespole). Dołożyła do tego 3 asysty oraz 3 zbiórki i w efekcie została MVP spotkania. Można żartobliwie przyrównać Olę Kędzierską do rozpędzonego skutera śnieżnego, który łatwo przedzierał się przez zaspy budowane w obronie przez zawodniczki z Gdańska. Należy jednak także docenić rolę naszych wysokich zawodniczek, które niczym pług śnieżny torowały drogę dla energicznych wejść pod kosz naszej rzucającej.

Na cztery minuty przed końcem przewaga akademiczek zmniejszyła się do zaledwie jednego punktu (60:59), właśnie po celnych rzutach wolnych Oli Kędzierskiej. A na trzy minuty przed końcową syreną, po celnym rzucie Anny Pawłowskiej Polonia po raz pierwszy od pierwszej kwarty wyszła na prowadzenie (63:62). Gdańszczanki odpowiedziały celną „trójką” Kingi Bączek. W kolejnej akcji wprawdzie przy rzucie pomyliła się Justyna Kowalska, ale w ekwilibrystyczny sposób prawie odzyskała piłkę po własnym rzucie. Przejęła ją Ola Kędzierska, która następnie została sfaulowana i po celnych rzutach wolnych udało się Polonii doprowadzić do remisu (65:65).

Tym samym końcówka spotkania była bardzo nerwowa, a losy wyniku ważyły się do ostatnich sekund gry. W finałowej minucie meczu było bardzo dużo zaciętej, choć dość chaotycznej walki, ale trudno ją opisać na podstawie internetowej transmisji, bo realizator zupełnie się niestety pogubił i często pokazywał inną część boiska niż ta, na której znajdowała się piłka. Cenną porcję węgla do polonijnej lokomotywy dorzuciła Anna Pawłowska, trafiając za 3 punkty na nieco ponad 30 sekund przed końcową syreną (68:65). Gospodynie próbowała ratować Agata Stępień, ale po dwóch niecelnych próbach rzutów popełniła swoje piąte przewinienie i musiała opuścić parkiet, gdy na tablicy widniało jeszcze 15 sekund regulaminowego czasu spotkania. Nie był to koniec emocji, gdyż po błędzie Polonistek w rozegraniu akcji ofensywnej gdańszczanki zdołały doprowadzić do wyniku 68:67 dla Czarnych Koszul, po trafieniu Anny Przyszlak. Do końca spotkania pozostawały 3 sekundy i Polonia wznawiała grę, która oczywiście została od razu przerwana faulem. Ostatni punkt w meczu zdobyła Martyna Leszczyńska, trafiając jeden z dwóch rzutów wolnych. Pomyłka przy drugim była niejako wkalkulowana, gdyż chodziło o to, aby gospodynie nie miały czasu na rozegranie swojej akcji. Ostatnią kwartę nasze zawodniczki wygrały 23:14, a cały mecz 69:67

Słabe i silne punkty Czarnych Koszul

Nie da się ukryć, że nie wszystko w tym meczu wychodziło tak, jakbyśmy sobie tego życzyli. Polonistki spudłowały aż 11 rzutów wolnych (trafiając 15). Skuteczność rzutów za 2 punkty też nie zachwycała – zaledwie 39%. Za to znakomicie wychodziły rzuty z dystansu. Dosyć nietypowo nasze koszykarki miały znacznie lepszą skuteczność za 3 niż za 2 punkty – Czarne Koszule wykorzystały aż połowę z 18 prób. Trafiając dziewięć „trójek” w meczu, Polonistki wyrównały swój niedawny rekord z tego sezonu, osiągnięty w meczu z Mon-Pol Płock.

Zdecydowanie wygrana została przez naszą drużynę walka na tablicy (44-30). Z kolei znów bardzo dużo (16) było strat, podczas gdy przeciwniczki zanotowały ich tylko 8. Na domiar złego nasze sobotnie rywalki aż 17 punktów zdobyły właśnie po stratach Czarnych Koszul. Ani razu nie udało się zablokować rzutu gdańszczanek, za to nasze próby zostały zablokowane aż 3 razy.

Na plus w zespole Polonii wyróżniła się przede wszystkim Aleksandra Kędzierska, o której osiągnięciach indywidualnych była już mowa wyżej. Dobre zawody rozegrała Martyna Leszczyńska, która jako jedyna na parkiecie zanotowała double-double (13 punktów, 12 zbiórek). Jak zwykle mocnym punktem była Klaudia Sosnowska. Sosna spędziła na boisku pełne 40 minut i oprócz 13 punktów uzyskała 6 zbiórek, 3 przechwyty i 2 asysty. Mocno rozregulowany celownik z linii rzutów wolnych miała w sobotnim meczu Karolina Olszewska, natomiast jak zwykle bardzo dobrze obsługiwała koleżanki kończącymi podaniami (5 asyst).

Obrończynie twierdzy

W zespole gospodyń najlepiej wypadły Agata Stępień (13 punktów, 5 asyst), Jastina Kosalewicz (10 punktów, 4 asysty) i Angelika Kuras (6 punktów, do których dołożyła 7 zbiórek i 2 bloki). Po 8 punktów rzuciły znana z występów w AZS Uniwersytet Warszawski Izabella Tkacz oraz Anna Przyszlak. Gospodynie były przez większość meczu na bardzo dobrej drodze, aby hala przy ulicy Kołobrzeskiej zachowała miano „twierdzy”. Jednak skuteczne „oblężenie” w wykonaniu koszykarek Polonii w końcówce spotkania sprawiło, że to one cieszyły się z wygranej po końcowej syrenie.

Po tym zwycięstwie SKK Polonia Warszawa umocniła się na pierwszym miejscu w tabeli grupy A 1. ligi i wyśrubowała rekord kolejnych spotkań bez porażki do 21. Przed końcem fazy grupowej pozostały tylko dwa mecze – u siebie z ligowym outsiderem UKS Basket Aleksandrów Łódzki i na wyjeździe z AZS Uniwersytet Warszawski. Kibice Czarnych Koszul zadają sobie zatem pytanie, czy uda się zakończyć tę część sezonu bez żadnej porażki?

AZS Uniwersytet Gdański – SKK Polonia Warszawa 67:69 (15:12, 19:16, 19:18, 14:23)

Punkty dla Polonii: Aleksandra Kędzierska 15 (2×3 pkt, 3 asysty, 3 zbiórki), Martyna Leszczyńska 13 (1×3 pkt, 12 zbiórek), Klaudia Sosnowska 13 (3×3 pkt, 6 zbiórek, 3 przechwyty), Marta Mistygacz 10 (2×3 pkt, 7 zbiórek), Justyna Kowalska 8, Anna Pawłowska 8 (1×3 pkt), Karolina Olszewska 2 (5 asyst)

Przygotowanie i udział drużyny SKK Polonia Warszawa w ogólnopolskich rozgrywkach ligowych w grach zespołowych
w sezonie 2020/2021 współfinansuje m.st. Warszawa

1 Response