Pokonując 89:83 doskonale ostatnio spisującą się drużynę 1KS Ślęza Wrocław, koszykarki SKK Polonia Warszawa sprawiły dużą, bardzo miłą niespodziankę swoim sympatykom. W rozegranym we Wrocławiu spotkaniu Energa Basket Ligi Kobiet (EBLK) Czarne Koszule nie dały gospodyniom wyjść na prowadzenie ani razu, same notując korzystny dla siebie wynik meczu przez prawie 38 minut gry (przez pozostałe 2 minuty na tablicy widniał remis, było to w pierwszej kwarcie spotkania). Dzięki temu zwycięstwu zespół Polonii awansował na 7. miejsce w tabeli ekstraklasy.
Przyjemne akcenty na początek
Podczas prezentacji zespołów dwie nasze koszykarki – Sylwię Siemienas i Klaudię Sosnowską – czekała miła niespodzianka. Jako byłe zawodniczki Ślęzy Wrocław zostały obdarowane kwiatami przez gospodarzy, co stanowi bardzo sympatyczny zwyczaj. Zmaganiom obu zespołów przyglądał się obecny na widowni w trakcie meczu prezydent Wrocławia Jacek Sutryk. Po wyleczeniu urazu w pierwszej piątce znalazła się po raz pierwszy w tym sezonie Martyna Pyka, dla której był to debiut w oficjalnym meczu w barwach SKK Polonia Warszawa. W wyjściowym składzie towarzyszyły jej Loryn Goodwin, Marta Mistygacz, Klaudia Sosnowska i Martyna Leszczyńska. Co ciekawe, rodziny aż trzech z tych zawodniczek (obu Martyn i „Misti”) także zasiadły tego dnia na trybunach i wspierały Czarne Koszule swoim dopingiem.
Wyrównany zespół i „team spirit”
Wydaje się, że duży wpływ na zwycięstwo Polonii w tym meczu miał bardziej wyrównany skład i większa rotacja składem. Dość zauważyć, że tytuł MVP w naszej drużynie przypadł (ex aequo, obie eval 17) dwóm zawodniczkom wchodzącym „z ławki” – Tei Goršič (wybrana przez EBLK do pierwszej piątki 7. kolejki!) i Whitney Knight. Już w pierwszej połowie na parkiecie pojawiło się dziesięć Polonistek, a ostatecznie zagrała cała dwunastka. Aż pięć zawodniczek Polonii zdobyło co najmniej 10 punktów. Tylko Loryn Goodwin grała dłużej niż 30 minut, a druga w kolejności pod tym względem Sylwia Siemienas tylko nieco ponad 24 minuty. O znaczeniu rotacji może także świadczyć fakt, że odgrywająca kluczową rolę w zespole Klaudia Sosnowska tym razem spędziła na boisku zaledwie niespełna 19 minut.
Tymczasem w drużynie gospodyń zobaczyliśmy na parkiecie tylko siedem zawodniczek, z tego aż cztery grały dłużej niż 30 minut. W dodatku na 5 minut przed końcem meczu za pięć przewinień osobistych boisko musiała opuścić Karolina Stefańczyk, co jeszcze bardziej ograniczyło pole manewru trenerowi Arkadiuszowi Rusinowi. Tym bardziej dotkliwie, że ta dobrze spisująca się tego dnia koszykarka jest zawodniczką Ślęzy spełniającą przepis U23. Dodajmy jeszcze, że już w pierwszej połowie trzy przewinienia „złapała” najwyższa na boisku Patricia Bright, co wymusiło bardziej ostrożną grę gospodyń w obronie.
Jeszcze bardziej w oczy rzuca się dysproporcja w liczbie zdobytych punktów przez zawodniczki wchodzące z ławki w obu drużynach. W przypadku wrocławianek było to 13 punktów, zaś rezerwowe Polonistki zdobyły ich aż 53(!), co pokazuje, jak dobrze zbilansowaną kadrę skomponował trener Maciej Gordon.
Dodatkowo, obserwując grę Polonii, a także nastroje na ławce rezerwowych, można było nabrać przekonania, że w naszym zespole panuje świetna atmosfera i „team spirit” napędza grę drużyny. Rozgrzewające się i odpoczywające koszykarki Czarnych Koszul żywiołowo reagowały na poczynania grających koleżanek także i na parkiecie, zaś każde podejrzenie urazu u Polonistek wywoływało szybkie wsparcie reszty zespołu.
Festiwal „trójek”
Mecz był rzadko spotykanym festiwalem celnych rzutów z dystansu w wykonaniu zawodniczek Polonii. Za 3 punkty trafiło aż 8 spośród nich, w tym najwięcej Weronika Preihs (trzy celne próby). W sumie Polonistki oddały 14 „trójek”, równo po połowie (7 trafień) przed i po przerwie. Dość wyjątkowa skuteczność 64% w tym elemencie gry mogła odebrać ochotę do walki przeciwniczkom.
Co ciekawe, koszykarki Ślęzy rzucały za 3 punkty niemal równie często (21 prób, wobec 22 Czarnych Koszul), ale trafiły tylko czterokrotnie. Wiele z tych rzutów było oddawanych z czystej pozycji, co może stanowić zarzut wobec obrony zawodniczek Polonii. Z perspektywy trybun trudno powiedzieć, czy mankamenty w obronie przy rzutach z dystansu były celowym zabiegiem, wynikającym z przewidywania niższej skuteczności przeciwniczek i skoncentrowania się na innych elementach defensywy, czy też był to błąd do poprawienia w kolejnych meczach.
Wybijające się zawodniczki
Jeszcze jednym podkreśleniem dość wyrównanego składu Polonii jest to, że w różnych częściach gry wyróżniały się inne zawodniczki. W pierwszej kwarcie znakomitą zmianę dała wchodząca z ławki Teja Goršič, która zdobyła w tej części meczu 7 punktów (w całym spotkaniu 16). Był to zdecydowanie najlepszy jak dotychczas mecz Słowenki w drużynie Polonii. Wydaje się, że przerwa w rozgrywkach, w trakcie której dwukrotnie zagrała w meczach reprezentacji swojego kraju, dobrze jej zrobiła.
W drugiej kwarcie do Tei dołączyła Weronika Preihs (także zawodniczka spoza pierwszej piątki) – obie z Teją zdobyły po 5 punktów.
Trzecia odsłona to z kolei popis Loryn Goodwin (7 punktów, a 16 w sumie w całym meczu) oraz Whitney Knight (także 7 punktów, 12 w całym meczu). Ale również przełamanie Anny Pawłowskiej, której we wcześniejszych fazach meczu nie szło najlepiej, jednak w końcówce trzeciej kwarty w krótkim czasie zdobyła 6 punktów – najpierw za sprawą akcji 2+1, a potem celnym rzutem zza łuku.
W ostatnich 10 minutach – najsłabszych w wykonaniu naszego zespołu – najlepiej dla Polonii punktowała Klaudia Sosnowska, zdobywając 6 spośród swoich 10 punktów w całym meczu.
Raz na wozie, raz pod wozem
W tym bardzo udanym dla Czarnych Koszul spotkaniu było sporo zespołowych akcji, po których ręce same składały się do oklasków. Ale rzecz jasna nie cały czas wszystko szło równie gładko. Bywały okresy, kiedy Polonia zdobywała punkty całymi seriami. Najwyższa seria punktowa miała miejsce w pierwszej kwarcie, kiedy od stanu 8:8 Polonia doprowadziła do wyniku 19:8. Potem w trzeciej kwarcie, wygranej aż 32:23, dwukrotnie zanotowaliśmy serię 7:0 dla Czarnych Koszul.
Ale były też okresy kiedy to przeciwniczkom szło lepiej. Można tu choćby wspomnieć, że wygrały one dwie kwarty (drugą i czwartą, odpowiednio 22:19 i 25:16). Ale w końcowym efekcie nie pomogły im ani te dwie zwycięskie kwarty, ani szalony, celny rzut za trzy punkty Julii Drop, oddany z odległości ponad 9 metrów w ostatniej sekundzie akcji, ani nawet stająca na głowie w czasie oddawania przez Polonistki rzutów wolnych maskotka drużyny Ślęzy. Zwycięstwo Czarnych Koszul było tak przekonujące, jak chyba jeszcze nigdy wcześniej w tym sezonie.
Kamienie milowe spotkania we Wrocławiu
Zapewne każdy z widzów wskazałby nieco inne przełomowe momenty rywalizacji we Wrocławiu, które doprowadziły do wygranej SKK Polonia Warszawa. My uważamy, że na pewno warto zwrócić uwagę na:
- sprytny przechwyt na Dominique Wilson i punkty z szybkiego ataku Loryn Goodwin, po których Polonia zaczęła budować jeszcze bardziej zdecydowanie swoją przewagę w pierwszej kwarcie,
- będący błyskawiczną ripostą na celną „trójkę” Moniki Jasnowskiej szczęśliwy rzut Sylwii Siemienas za 3 pkt, po którym piłka mocno tańczyła na obręczy, by w końcu wpaść do kosza i pozwolić Czarnym Koszulom odzyskać dwucyfrową przewagę punktową (36:25) w drugiej kwarcie,
- trafienie Whitney Knight za 2 pkt w trzeciej odsłonie, gdy Ślęza Wrocław zbliżyła się niebezpiecznie i przewaga Polonii stopniała do zaledwie 5 punktów (60:55),
- dwójkową akcję Sylwii Siemienas oraz Whitney Knight, która przyniosła nam jakże cenne pierwsze punkty w kwarcie pod koniec trzeciej minuty ostatniej odsłony,
- ostatnią „trójkę” Polonistek w meczy autorstwa Wery Preihs, która przy stanie 85:72 na niespełna 3 minuty przed finałową syreną mocno podcięła skrzydła gospodyniom.
Jak już wspominaliśmy, ten mecz aż pięć koszykarek Polonii zakończyło z dwucyfrowym dorobkiem punktowym: Loryn Goodwin i Teja Goršič (po 16 pkt), Weronika Preihs (13), Whitney Knight (12) i Klaudia Sosnowska (10). Aż 4 nasze zawodniczki zanotowały po 6 zbiórek: Goodwin, Goršič, Leszczyńska i Sosnowska, a tyle samo asyst padło łupem Loryn, jako naszej podstawowej rozgrywającej. Identyczną liczbą kończących podań (6) popisała się w barwach Ślęzy Julia Drop. Najskuteczniejsze wśród wrocławianek były Amerykanki Dominique Wilson (22 pkt) i Patricia Bright (15).
W efekcie wygranej z 1KS Ślęza Wrocław, po serii trzech przegranych na rozpoczęcie sezonu, Polonia zanotowała serię trzech zwycięstw, w tym dwóch wyjazdowych z wyżej notowanymi drużynami (w Bydgoszczy i Wrocławiu). W kolejny weekend czeka nas trzeci mecz w domowej hali Centrum Sport Wilanów. Przeciwnikiem będzie młodziutki zespół GTK Gdynia, który jak dotąd nie odniósł żadnego zwycięstwa. Sytuacja jest o tyle nietypowa, że po raz pierwszy w tym sezonie to nasz zespół będzie faworytem tego spotkania. W przypadku wygranej Polonii, po raz pierwszy w tym sezonie ekstraklasowym bilans meczów będzie korzystny dla Czarnych Koszul, za co mocno trzymamy kciuki.
21.11.2021: 1KS Ślęza Wrocław – SKK Polonia Warszawa 83:89 (13:22, 22:19, 23:32, 25:16).
Punkty dla SKK Polonia: Teja Goršič 16 (2×3 pkt, 6 zbiórek), Loryn Goodwin 16 (2×3 pkt, 6 zbiórek, 6 asyst), Weronika Preihs 13 (3×3 pkt), Whitney Knight 12 (2×3 pkt, 5 zbiórek), Klaudia Sosnowska 10 (1×3 pkt, 6 zbiórek, 3 asysty), Sylwia Siemienas 6 (2×3 pkt, 3 asysty), Anna Pawłowska 6 (1×3 pkt), Martyna Leszczyńska 5 (6 zbiórek), Martyna Pyka 5 (1×3 pkt). Grały też: Marta Mistygacz, Natalia Bucyk, Alicja Janczak.
Zdjęcie w tle – Robert Andrzej Oliszewski
Głównym Partnerem SKK Polonia w sezonie 2021/2022 jest m.st. Warszawa, które wspierając od lat koszykówkę kobiet
i inne dyscypliny sportowe, przyczynia się do promocji aktywności ruchowej społeczeństwa